„Forest Friends” czyli historia pewnej wyprawy

1/3

Opowieść o Leśnych Przyjaciołach

Maskotki to często najwierniejsi przyjaciele zabaw przez długie lata już od pierwszych miesięcy życia dziecka. Mogą przypominać ciekawskie i sprytne leśne zwierzęta, a także być gotowe i cierpliwe na codzienne ciumkanie, miętoszenie, szarpanie i całowanie… Przytulanki do zadań specjalnych od NUVA naprawdę mają serce do dzieci… Jak to możliwe? Sprawdź!

Leśni przyjaciele – historia pewnej wyprawy

Pewnego dnia Pluszaki, siedząc na półce w pracowni, zapytały swojego Stwórcę, dlaczego powstały. Jaki był powód ich istnienia?

— Wszyłem Wam wielkie czerwone serce — powiedział Stwórca. — Jesteście stworzone do kochania i przytulania! Powstałyście by, nieść dzieciom radość i uśmiech.

Kiedy zostali sami, Lis Rysiek, który serce miał wielkie i odważne, choć nieco  lekkomyślne, oświadczył:

— Mam dość czekania. Sami znajdźmy sobie dom. Wyruszmy na wyprawę! Gdzieś tam na pewno są dzieci, które nas pokochają!

Inne Maskotki posłuchały go i wyruszyły w drogę. Przeszły przez plac zabaw, na którym jednak nie było tego dnia dzieci. Przeskoczyły też przez wąwóz i przedarły się przez wysokie trawy. W końcu doszły do lasu.

 

Szły długo. Choć serca i chęci Pluszaki miały wielkie, to ich łapki były króciutkie. W końcu dopadło je zmęczenie.

— Na pewno się zgubiliśmy – powiedział Królik Ernest. – Ścieżki już prawie nie widać, a las jest coraz gęstszy.

Miś Tadeusz przytulił Ernesta.

— Nie martw się, Erni — powiedział. — Wdrapiemy się z Ryśkiem na drzewo i zobaczymy, gdzie jesteśmy.

Wspięli się tak wysoko, jak tylko dali radę, ale zobaczyli jedynie wielki ocean zieleni.

— Zjedzą nas wilki! — Ernest zaczął cicho chlipać. – Bolą mnie łapki, nie dam rady już dalej iść.

Usiedli na konarze, by trochę odpocząć i zastanowić się, co dalej.

— Musimy zawrócić — powiedział Tadeusz. — Robi się coraz ciemniej i chłodniej, a słońce prawie już zaszło.

Maskotki pokiwały smutno pyszczkami, rozmasowały łapki i ruszyły w drogę powrotną.

 

Pluszaki szły i szły, a ich wędrówka zdawała się nie mieć końca.

— Zgubiliśmy się, jak bum-cyk-cyk! — rzekł Miś. — Ten zagajnik mijaliśmy godzinę temu…

Rychu nie zastanawiając  się długo. Zaczął wdrapywać się na drzewo,  by dojrzeć ścieżkę.

— Wdrapię się ponad korony drzew! — krzyknął. — Zobaczę, gdzie jest dom Stwórcy i w którym kierunku mamy iść! Nie martwcie się, wrócimy do domu przed zmrokiem!

— Za wysoko wchodzisz! — krzyknął Tadeusz. — Rysiek, złaź! To niebezpieczne!

Było już za późno  na ostrzeżenia. Lisowi podwinęła się łapa i zawisł na gałęzi… Dyndając bezwładnie krzyczał w niebogłosy:

— Koledzy! Ratujcie!

Miś, nie bacząc na ryzyko, zaczął wspinać się na drzewo.

Sapiąc z wysiłku, oparty tylko na cienkim konarze, po długich szarpaniach oswobodził wreszcie lisa z gałęzi, które wplątały mu się w futro.

 

W końcu Pluszaki znalazły się na trawie – zmęczone i zdenerwowane. Drżały – nie wiadomo, czy z zimna, czy z wysiłku.

— Musimy rozpalić ognisko i się ogrzać. — zarządził Ernest. — Nie możemy dalej maszerować w takim stanie!

Ryś i Tadek przystali na to z ochotą. Nazbierali chrustu i rozniecili niewielki ogień.

— I co my teraz zrobimy…? — westchnął Ernest.

 

Misie siedziały pod drzewem, choć ognisko już dawno zgasło. Zaczynało robić się ciemno, a do Pluszaków coraz bardziej docierało, że nie znajdą drogi powrotnej do domu przed nocą.

— Trzeba się zastanowić nad noclegiem. — powiedział Miś. — Nie możemy iść po ciemku,  bo zabłądzimy jeszcze bardziej.

— Może jak zabłądzimy w zabłądzeniu, to odnajdziemy drogę?! — krzyknął Lis.

 

Krzyk Ryśka ściągnął na nich uwagę kogoś jeszcze. Przyjaciele usłyszeli szczekanie i zobaczyli ruch w zaroślach.

— O nie! To na pewno jakieś dzikie zwierzę, które zaraz nas pożre…! — jęknął królik.

Z zagajnika wybiegł pies, a za nim Dziewczynka. Krzyczała:

— Stój, Bruno! Co tam znalazłeś? – Dziewczyna zapytała po chwili swojego psa, który właśnie obwąchiwał drzewo, pod którym siedziały Pluszaki.

— Lis, Miś i Króliczek… Co tu robicie, w tym ciemnymi lesie? — Dziewczynka nie mogła się nadziwić takiemu znalezisku. – Zabiorę Was do domu! Cali jesteście mokrzy od wieczornej rosy. Dobrze, że Bruno Was znalazł.

 

I tak oto Lis Rysiek, Miś Tadeusz i Królik Ernest znaleźli dom i swoje dziecko do kochania. Wraz z Dziewczynką i Brunem żyli długo i szczęśliwie. Spali w jednym  łóżku i już nigdy nie zabrakło im ciepła i miłości…

A czy Twojego dziecka też szuka pluszowy leśny zwierzak? Sprawdź maskotki od NUVA!

pozostałe aktualności